25 września Sejm uchwalił nowelizację ustawy o promocji zatrudnienia. W jej myśl 3 miliony złotych mają zostać przeznaczone na refundację wynagrodzenia nowozatrudnionych osób do 30. roku życia. Refundacja będzie ograniczona do okresu 12 pierwszych miesięcy pracy i do kwoty minimalnego wynagrodzenia. Pracodawca będzie miał również obowiązek dalszego zatrudniania pracownika przez kolejne 12 miesięcy pod groźbą konieczności zwrotu całego dofinansowania.
Czy przedsiębiorcy z sektora MŚP zdecydują się na korzystanie z takiej oferty? Ryzyko będzie dla nich duże. Gdy zatrudnia się kilku pracowników, trudno sobie pozwolić na nagły zwrot rocznego dofinansowania, co przecież może się zdarzyć. Co innego duże firmy, w których działa efekt skali: przy zatrudnianiu wielu pracowników na opisanych warunkach korzyści pokryją z nawiązką ewentualne straty spowodowane koniecznością przedczesnego zerwania umowy z kilkoma pracownikami. Wydaje się zatem, że jedynymi prawdziwymi beneficjentami uchwalonej nowelizacji będą zatrudniające na pensje minimalne duże firmy, które i tak planowały zwiększenie zatrudnienia. W innych przypadkach ryzyko będzie zbyt duże.
Należy przy tym zaznaczyć, że Fundusz Pracy jest składką opłacaną przez pracownika (pracodawca jedynie wpłaca ją do ZUS-u). Można więc powiedzieć, że jest to kapitał, który „należy do społeczności pracowników”. Niefortunną decyzją Rządu zostanie on przekazany firmom masowo zatrudniającym na niskich stawkach. Z perspektywy dużej korporacji wygląda to już zatem tak, że nie tylko nie trzeba płacić w Polsce podatków, ale także można otrzymać dosłownie darmową siłę roboczą.